Ładnych parę lat temu umówiłem się z Alą Mojko na czytanie
haiku. Ala jest joginką, podróżniczką i
poetką, ale przede wszystkim cudowną kobietą, którą zapewne Sam Babaji zesłał na Ziemię, aby obecnością swoją
uszlachetniła nieco rodzaj ludzki.. :) to prawda.
Nagrania odbyły się w wielkiej poniemieckiej kuchni
odseparowanej od reszty mieszkania, panowała w niej zupełna cisza. Poprosiłem
Alę, aby przeczytała swoim subtelnym głosem dopiero co napisane haiku, możliwie bez emocji, która
nadawałaby słowom dodatkowe, zbędne w tym przypadku znaczenie. Powtarzaliśmy nagrania wiele
razy, ale nie mogliśmy uzyskać zamierzonego efektu.
W pewnej chwili Ala
wyciągnęła z plecaka wielką misę tybetańską i zaczęła na niej grać.
Cudowne, subtelne wibracje zawłaszczyły całą kuchenną przestrzeń i nasze Dusze. Oczywiście po tym niebiańskim koncercie nie było już mowy o haiku.
Późnym wieczorem, z nieukrywanym dreszczykiem emocji wziąłem
ten materiał na warsztat i zacząłem w nim lepić jak w glinie, to znaczy rozciągać, spowalniać,
nakładać wiele ścieżek na siebie, ale przede wszystkim wyłapywać te momenty, które miały współgrać z wewnętrznymi wibracjami.
Czasami dzieło powstaje zupełnie niezamierzenie..
Czasami dzieło powstaje zupełnie niezamierzenie..
*********
Porusza wszystkie najsubtelniejsze wibracje. Dzięki Mareczku Tobie i kochanej Ali za kolejne Dzieło Miłości <3
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki Anusiu. Ja myślę, ze wszystkie nasze wysiłki to nic innego jak hołd złożony Mateczce Naturze - Prakriti i cudownej Woli Puruszy. W jaki inny sposób malarz może wyrazić swoje uczucia, jak nie poprzez obrazy? W jaki inny sposób poeta może wyrazić siebie, jak nie poprzez słowa? Każdy z nas dysponuje jakimś talentem i warto go rozwijać, tak jak każdy z nas może uczestniczyć w pięknym dziele Miłości*********
OdpowiedzUsuń