sobota, 4 maja 2013

OWADZI KASPAR HAUSER




Państwo, którzy sprzedali mi stary poniemiecki dom na wsi, przyjechali wielką
ciężarówką zabrać swoje pozostałe rzeczy.
Po ich wizycie, ze zdumieniem odkryłem w pomieszczeniach gospodarczych właz
do piwnicy, w której zapewne od kilkudziesięciu lat nikt nie
przebywał. Wziąłem latarkę, drabinę i wszedłem do obszernego
zupełnie pustego czarnego pomieszczenia. Na glebie, w snopie latarki coś
przykuło moją uwagę, gigantycznej wielkości owad - jelonek.
Był tak wielki, że gabarytami przypominał cykadę z Wysp Cykladzkich.

Boże mój, pomyślałem, to historia jak z Kaspara Hausera..
Sam, samiuteńki, w strasznych ciemnościach uwięziony!
Znalazłem mały kawałek tekturki i pomogłem mu na nią wejść.
Ruszył ochoczo. Następnie delikatnie, bardzo ostrożnie,
z cudownym tym skarbem, po drabinie do góry.
Wiedziałem, że dzienne jasne światło dnia mogło by go zranić, więc
usadowiłem go w zacienionym kąciku starego warsztatu. Przez szpary
docierała wystarczająca ilość światła, aby delikatnie zasilać go życiem.
Otuliłem go Światłem Miłości i pożegnałem do następnego dnia.
Jutro, zrobię z nim najpiękniejszą sesję zdjęciową, pomyślałem.

Rano po nakarmieniu wszystkich zwierzątek, z nieukrywaną emocją,
wziąłem aparat i.. śladu już po jelonku nie było..

ODZYSKAŁ WOLNOŚĆ, OWADZI KASPAR HAUSER.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz