niedziela, 19 maja 2013

OM, NA MUSZLĘ Z KARAIBÓW MIKROFONY ELEKTRETOWE I H4n



Czytałem wspomnienia człowieka, który zajmował się misami tybetańskimi, przebywał on na Karaibach i będąc na plaży widział dużą ilość sporych rozmiarów muszli, które wydawały z siebie charakterystyczny śpiew, przypominający pranawę OM*. Na całej plaży słychać było subtelne ,  boskie OM.
 Czy to możliwe?, pomyślałem..


Traf chciał, że posiadam w domu dużą muszlę, może nawet i z Karaibów, postanowiłem więc przeprowadzić eksperyment potwierdzający lub zaprzeczający w/w wersję opowieści Użyłem do tego miniaturowych mikrofonów elektretowych, ze specjalnymi wzmacniaczami  oraz dobrej klasy magnetofon cyfrowy z wyjściami  XLR

Z całym tym ustrojstwem pojawiłem się na opustoszałej plaży w Świbnie. Jak to się mówi, szczęknęły jacki, sprzęt został uruchomiony, a z oddali dobiegał jedynie delikatny szum falującego morza. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym obrazowo nie zwizualizował sobie całej sytuacji czyli.. Kurczę się do wymiaru mrówki wchodzę do środka muszli i zamieniam się w ucho ( takie ucho w uchu..), co usłyszę wewnątrz?
Czy mikrofony umiejscowione wewnątrz muszli, pobudzone atonalną falą dźwiękową szumu morza, potrafią wyłapać dźwięk przypominający OM?..

Nagrywałem siedząc bez ruchu równo godzinę. Wieczorem cały ten materiał trafił na stół montażowy i gdy go odsłuchałem, dosłownie oniemiałem. Przepiękne OM  zlane w jeden dźwięk otuliło moje uradowane serce..:) Mogła to być prawda.

Dokonałem nagrania, które wczoraj jeszcze leżało w przepastnym archiwum domowym, dziś jednak postanowiłem się z Wami nim podzielić.

OM, na muszlę z Karaibów, mikrofony elektretowe i H4n..

*OM - dźwięk podtrzymujący całe istnienie. OM - symbol Boga. 

Przy przegrywaniu materiału włączyły mi się dodatkowo mikrofony w kompie i pojawiły się obce trzaski.  Sorry, usterkę niebawem usunę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz